Astrokot - astrolinks, czytanie, koty - Magda Zbyszewska

Astrokot
Niby nie zimno

Niby nie zimno
Temperatura niby przestała spadać poniżej -10C, ale pociągi tego nie zauważyły. Wczoraj nie zauważył ten do Piaseczna o 18:43. Nie miałam szans na kupienie w tej sytuacji karmy dla kotów w Piasecznie, więc podjechałam do Elwetu. Jak wróciłam na dworzec, to wyglądało na to, że pociąg do Piaseczna nie spóźnił się 30minut, jak zapowiadano początkowo, bo ludzi się jakoś nie nagromadziło. Nie miało to już większego znaczenia, bo za chwilę był pociąg do Radomia i to całkiem punktualnie. Dzień zakończył się więc w zasadzie sukcesem, tym bardziej, że kotom smakowało.

Dzisiaj.
Dzisiaj rano wstałam nie wcześnie i zaraz włączyłam komputer, żeby się zorientować ogólnie. Gazeta.pl poinformowała skwapliwie, że w Górze Kalwarii coś się zepsuło i pociągi mają... nie pamiętam już jakie opóźnienie, ale spore było. Zbierałam się więc do wyjścia niespiesznie, licząc na to, że ktoś się jednak tą awarią w międzyczasie zajmie. Wyruszyłam do dworca PKP pieszo, bo tak mi się ostatnio utarło - brak zaufania do akumulatorów. Samochód uruchomiłam przedtem na 5 minut, żeby nie było na mnie, że się z zimna rozładował.

Moje doświadczenie życiowe okazało się przydatne, bo awarią rzeczywiście się ktoś zajął i jak tylko doszłam na stację, to przyjechał już całkiem niespóźniony pociąg. To był koniec niespóźnień. Wieczorem wychodząc z pracy spóźniłam się z wyjściem i już świadomie nie szłam na pociąg do Góry Kalwarii 17:42, tylko na następny - Skarżysko Kamienna 18:16. Ledwo weszłam na peron, to odezwała się konkurentka Krystyny Czubówny. Niestety, oświadczyła że pociąg do Skarżyska Kamiennej ma opóźnienie ok. 12 minut i że może ulec zmianie - to opóźnienie może ulec. Licząc na korzystną zmianę opóźnienia przechadzałam się nonszalancko po peronie, a tu następny komunikat, że opóźnienie wzrosło do 20 minut. Dodam tylko, że pociąg ten zaczyna bieg z Warszawy Wschodniej, zatem odcinek do Śródmieścia, choć krótki musi być bardzo trudny do pokonania. Ozwał się też jakiś głos męski w innej sprawie, dokładnie w jakiej, to nie zrozumiałam - powinni mu zabrać mikrofon, naprawdę...

W zasadzie większość pociągów miała jakieś opóźnienie, co nastroiło mnie filozoficznie. Pani Krystyna Czubówna nr 2 co jakiś czas uprzejmie przepraszała za utrudnienia w podróży do Skarżyska Kamiennej. W tym filozoficznym nastroju dotrwałam do pociągu 18:43 do Piaseczna. Pociąg do Piaseczna nie bardzo mnie urządzał, bo z Piaseczna mam 5km do domu a przy śniegu, to pewnie ponad godzina marszu. No ale przecież jak dojadę do Piaseczna, to za chwilę będzie ten do Skarżyska Kamiennej i się przesiądę - pojechałam.

W Piasecznie na peronie był tłum ludzi czekający na pociąg do Skarżyska K. Poszłam, oglądając się nerwowo na tory (na których mógł pojawić się ten pociąg do SK), sprawdzić czy nie ma jakiegoś korzystnego autobusu lokalnego. O, był już za 40 minut. Tak jakoś sprytnie to wykombinowano, że jak przyjeżdża pociąg, który dalej niż do Piaseczna nie jedzie, to nie jedzie też z Piaseczna do dalszych miejscowości żaden autobus. Pewnie po to, żeby ludzie w tym pociągu się nie denerwowali, że się spóźnią na autobus, jak pociąg się opóźni. Wróciłam więc na peron, na którym rozległ się głos - daleki, bo dopiero na peron wchodziłam z jego odleglejszego końca. Na dźwięk głosu, ludzie, którzy byli bliżej głośników zaczęli opuszczać peron - znak, że z pociągiem do SK jest niedobrze.

Wszyscy weszliśmy do budynku dworca, który był jeszcze otwarty chyba tylko dzięki temu, że pani sprzątaczka sprzątała. Pani sprzątaczka wyszła na chwilę, a potem zrozpaczona zaczęła przeganiać ludzi z tej połowy hali, którą już właśnie sprzątnęła na tę połowę, gdzie jeszcze było błoto. W kupie raźniej, więc ludzie się zgromadzili na niesprzątniętej połowie, a sprzątaczka zaczęła na nowo sprzątać tam, gdzie już raz było czyste, a nierozważni nadeptali.

Zbliżał się czas pociągu do Radomia - tego co przyjeżdża po tym do SK. Wtem rozległ się znów Głos. Głos bliźniaka tego pana co czasem się odzywa na Śródmieściu. Temu też powinni odebrać mikrofon - że bliźniak poznałam po dykcji. Nie tylko ja nie zrozumiałam o co chodzi, ale ci w wprawniejszym uchem zaczęli tłumaczyć wszystkim, że ten pociąg do Radomia jest opóźniony. A co z tym do Skarżyska Kamiennej? - pytam. Pewnie go już nie będzie - wyjaśniła jakaś pani. Inna pani zrobiła naszemu tłumkowi zdjęcie i dała do zrozumienia, że je gdzieś wyśle.

Sprzątaczka usiłowała odbić kolejny kawałek podłogi - udało się jej powiększyć sprzątnięty obszar o 1/5. Zaczęła gdzieś dzwonić z pytaniem, co ona ma zrobić jak posprząta, bo z ludźmi w środku budynku nie zamknie. Byłam nawet ciekawa jak bardzo dadzą się upchnąć ludzie, żeby umożliwić sprzątnięcie jak największej powierzchni, ale zbliżał się czas autobusu lokalnego. Porzuciwszy więc towarzystwo podróżników wieczornych przemierzyłam znów peron w kierunku wiaduktu z przystankiem autobusowym. Autobus spóźnił się nieznacznie. Od autobusu mam znacznie bliżej niż od pociągu, więc w zasadzie mogłam być zadowolona.

Przed zadomowieniem się uruchomiłam samochód na 5 minut, żeby nie było... Ze zdziwieniem stwierdziłam, że samochód pokazuje temperaturę -8C a nie np. -16C. Ja bym obstawiała tę drugą.

Miseczki kocie były niedopuszczalnie puste. Zajęłam się więc podgrzewaniem saszetek. Koty zjadły ze smakiem to co normalnie im nie smakuje. Widocznie o tej porze - 21:20 - wszystko smakuje im bardziej.
Wysłany przez: , date: 2014-01-24 22:57:00 , post nr: 13

Skomentuj