|
Kwiat pustyni - Waris Dirie
W nocy skończyłam czytać Kwiat pustyni Waris Dirie. Filmowa historia. Jednak żeby zrobic karierę trzeba mieć w sobie trochę bezwzględności w dążeniu do celu i nie myśleć za dużo. Chyba, że to ma być kariera filozofa. Waris jest jednak normalna. To w porównaniu z Edit Piaf czy Coco Chanel. Nie wiem, czy porównywanie jest uzasadnione, bo każda biografia jest pisana inaczej - Waris to autobiografia, biografia Piaf była pisana z sympatią, a biografia Coco z antypatią.
Różnica charakterów na korzyść Waris może brać się z jej więzi z matką. Tamte takiej więzi nie miały i w tym sensie były bardziej poszkodowane już na początku. Ta więź na pewno zmniejszała koszmar bycia dziewczyną w Somalii. Z tego koszmaru zdała sobie sprawę zresztą dopiero w Europie.
Właściwie nie wiadomo dlaczego w Somalii są jeszcze jakieś kobiety. Wszystkie już dawno powinny uciec z podobnych kultur. Należy im się azyl polityczny, bo nie da się ukryć, że w swoich krajach są prześladowane.
Ja myślałam, że obrzezanie dziewczynek, to jakaś odmiana obrzezania chłopców stosowanego w niektórych kulturach. Łomatko! To co robią tym dziewczynkom da się porownać do "eksperymentów medycznych" w hitlerowskich obozach koncentracyjnych. Jak w ogóle ludzie wpadli na taki kretynizm? U początku tego zwyczaju musiał stać jakiś zboczeniec. Zboczeniec, który miał władzę - najpewniej jakiś kapłan.
Książka dobrze się czyta. Nie ma sposobu, żeby się źle czytała, bo to relacja z tak ciekawego życia, że trudno by było ją napisać w taki sposób, żeby się źle czytała.
Wysłany przez: magda, date: 2011-09-01 19:35:43
|