|
Porwanie - Joanna Chmielewska i jeszcze o Mistrzu i Małgorzacie
Z tą Chmielewską to jest rzeczywiście tak, że się z niej wyrasta. Może
nie tyle wiekowo ile przez monotonię. Jak się przeczyta kilka książek, to
jej styl trochę zaczyna męczyć. Zresztą książka nie z tych
najlepszych. Przez niemal połowę było opisywanie kolejnych porwań. No i te
"śmieszne" dygresyjki rozbijające ciągłość konwersacji. Trochę to nużące.
Dodatkowo cała akcja toczyła się wokół wina, wódki, piwa, zakąsek, mielonych,
pierogów i takich tam. Chyba co trzecią stronę ktoś dostawał whisky lub
mielonego. Chmielewska jak to pisała to chyba musiała być na diecie. Ja
natomiast jak czytałam to cały czas byłam głodna.
A z Mistrzem i Małgorzatą to jest tak, że jakieś 30% książki jest niezła.
Głównie ta o Poncjuszu Piłacie. Natomiast te brewerie wyczyniane przez
Szatana z jego kompanią są tak nużące jak te kolejne porwania u
Chmielewskiej. To może za władzy radzieckiej było miłe do poczytania. Z
książki bowiem wynikało, że każdy urzędnik to skorumpowana swołocz i dlatego
szatan ma nad nim władzę. To w czasach cenzury mogło robić wrażenie. M twierdzi, że Bułchakow musiał należeć do jakiejś sitwy i dlatego tak
został spopularyzowany.
Ten Hiszpan od Gry anioła mi się skojarzył. Też się wziął za Szatana, choć to tak niejasno napisane. Hiszpan o wiele lepszy od Bułchakowa.
Wysłany przez: magda, date: 2011-08-07 16:29:00
|